hm. Telesfor Badetko – nasz pierwszy Komendant
W Dzień Myśli Braterskiej pragnę przybliżyć Wam postać pierwszego komendanta Hufca Szczecin-Pogodno.
Dh hm. Telesfor Badetko w tym roku obchodziłby 101 urodziny. Zanim przybył na naszą szczecińską ziemię i utworzył Hufiec, zmierzył się z wieloma przeciwnościami losu. W czasie wojny był żołnierzem Szarych Szeregów, walczył między innymi w Powstaniu Warszawskim. Po wojnie przeprowadził się do Myśliborza gdzie organizował powojenne harcerstwo. Niestety przez swoją działalność na rzecz młodzieży był prześladowany. W 1950 roku przeniósł się do Szczecina a na terenie Polic współorganizował szkolnictwo zawodowe dla potrzeb rolnictwa. Pomagał założyć również przyzakładową szkołę przy Fabryce Urządzeń Budowlanych „Hydroma”. Współtworzył odradzające się w Szczecinie harcerstwo a w 1957 roku utworzył Hufiec Szczecin-Pogodno. Utworzył Harcerski Teatrzyk Lalkowy „ZUCH”, który znany był w wielu miejscach w Polsce. Przez całe swoje życie służył dzieciom i młodzieży. Za swoją działalność został uhonorowany wieloma odznaczeniami m.in. Krzyżem Virtuti Militari, Krzyżem Orderu Odrodzenia Polski, Krzyżem Armii Krajowej, Złotym Krzyżem Zasługi dla ZHP. Zmarł w 1992 roku i spoczywa w 43 kwaterze na Cmentarzu Centralnym w Szczecinie.
Poniżej wspomnienia, wypowiedzi byłych wychowanków oraz instruktorów harcerskich. Gdy słyszę dh Telesfor Badetko myślę:
Gdy słyszę DH T. Badetko myślę o pięknie przeżytej młodości, odwadze dzięki której mogę stawiać czoła w codziennym życiu rozpoznawać i selekcjonować problemy, tęsknocie za chwilami spędzonymi przy ognisku o przygodach których nie brakowało i bardzo bliskim kontakcie z natura. Cieszyć się tym ze mogłam być harcerka ZUCHA. – Elżbieta Pińkowska
Gdy słyszę dh. Telesfor Badetko myślę…… że nam ,wówczas dzieciom, stworzył to co jest z nami do tej pory. Zaraził miłością do służby, która wraz z wpojonymi ideałami jest dla mnie wartością nadrzędną. Pokazał jak spędzać czas i uczyć się po przez zabawę być lepszą i zaradną, że mundur trzeba nosić godnie i z szacunkiem. Był zawsze z nami i wśród nas. Ciepło wspominam. – hm. Danuta Stelmaszyk Marciszewska
Gdy słyszę dh Telesfor Badetko od razu wyobrażam sobie znaczek zucha. Przypomina mi się także, że to pierwszy komendant mojego hufca. – phm. Tomasz Araszkiewicz
Gdy słyszę druh Badetko
… to myślę o tym, że to duma móc kontynuować jego dzieło,
… to czuje przygodę która płynie z pięknych historii opowiadanych przez jego wychowanków,
… to czuję radość, że dzięki niemu istnieje moje harcerstwo. – hm. Edyta Sielicka
Gdy słyszę dh Telesfor Badetko to przypominają mi się opowiadania harcerzy, teraz już seniorów z ZUCHA o letnich obozach, wyjazdach na przedstawienia, szyciu lalek, o samochodach którymi podróżowali razem. Opowiadania o człowieku, który walczył o wolną Polskę, pełnym pasji i zaangażowania w tworzenie harcerstwa i wychowanie kilku pokoleń harcerzy. Przypominają mi się również moje pierwsze apele Hufca Szczecin-Pogodno, na skwerze jego imienia. – phm. Beata Araszkiewicz-Ochota
Myślę, że dh Telesfor jest wzorem do naśladowania. Mimo nacisków i świństw ze strony komunistów zachował się jak trzeba. Nie splamił munduru harcerskiego (zobacz więcej art. hm Jarosława Jeleńskiego w książce pod redakcją Władysława Kubika pt: Szczecin 46 Trzymamy straż nad Odrą – Szczecin 2006) – Dh Andrzej
Gdy słyszę Dh Telesfor Badetko myślę… On był dla mnie największym autorytetem w czasach mojej młodości. Widzę wielkie ognisko na brzegu morza w Łukęcinie i druha w harcerskim mundurze opowiadającego nam, zasłuchanym w gawędy o wielkich sprawach. Tak to uosabia moją młodość. – dh Jola Danisz-Zielińska
Harcerski czerwony szlak w Puszczy Wkrzańskiej… oczywiście. – dh Krysia Czerwińska- Twarowska
Gdy Słyszę dh Tekesfor Badetko myślę…
– o wspaniałym, niezapomnianym dzieciństwie,
– o niedzielnych wyjazdach do lasu, gdzie dziadek rzeźbił figurki z korzeni drzew,
– o dziadku siedzącym w fotelu i grającym na harmonijce,
– o warsztacie i ciemni w mieszkaniu przy ul. Jagiellońskiej, gdzie uwielbiałam się chować,
– o obozach harcerskich, teatrzyku lalkowym i zbiórkach harcerskich,
– o Świętym Mikołaju który był bardzo podobny do dziadka. Miał ten sam zegarek i buty;)
– o dziadku nauczycielu w Hydromie i wspaniałej herbacie w szklance z koszyczkiem wiklinowym. – Wnuczka Joasia
Gdy słyszę dh Telesfor Badetko myślę najpiękniejszych chwilach mojego życia, o zbiórkach w naszej harcówce na Ogińskiego, o chłopakach z „samochodówki”, którzy „grzebią” przy PHENOMENACH (starych szwedzkich karetkach z demobilu) reanimowanych na potrzeby naszego „Zucha”. Jeden z Nich został potem moim mężem a drugi mężem mojej przyjaciółki i właśnie obchodzili 50 rocznicę ślubu! Myślę o wspólnych wyjazdach, ogniska i całym śpiewniku harcerskich piosenek, które teraz wykonuję z moją wnuczką. – Druhna Ela – Harcerski Teatr Lalek „Zuch”
GDY SŁYSZĘ Dh . TELESFOR BADETKO MYŚLĘ…..że miałam NAJWSPANIALSZEGO TATUSIA Z WSZYSTKICH OJCOW NA CAŁYM ŚWIECIE!! … Kochanego, opiekuńczego, troskliwego, ciepłego, wymagającego ale zawsze pomocnego, uzdolnionego artystycznie ,,złota rączka ”pomysłowego organizatora różny spraw rodzinnych i harcerskich. Był HARCERZEM ,, z krwi i kości,,. W naszym domu obowiązało tez prawo harcerskie ,nie tylko rodzinne. Dh. Helena Szafrańska tak określiła Tatę ,,DOBRY JAK CODZIENNY CHLEB,, A ja zapamiętam GO jako CZŁOWIEKA oddanego całym sercem naszej RODZINIE i Harcerskiej Rodzinie. Kochającego Naszą MAMĘ, NAS I CAŁĄ HARCERSKĄ RODZINKĘ …. bo taką JEDNĄ RODZINĄ byliśmy i jesteśmy spotykając się przy ognisku i wspominając dawne cudowne młode czasy – dh Jola BADETKO -Chabowska
Gdy słyszę „Badetko” – to myślę…
Jakie to miałem szczęście, że los postawił na mojej życiowej drodze Człowieka o niebanalnym życiorysie i cechach osobistych.
W odróżnieniu od członków harcerskiego teatrzyku lalkowego „Zuch”, którzy poznali swego drużynowego w niemal dziecięcych latach, ja zetknąłem się po raz pierwszy z tą legendarną postacią jako instruktor harcerski w stopniu harcmistrza około roku 1965, kiedy zwracając się do druha Badetki per „druhu”, był on bowiem dla mnie i wielu instruktorów niekwestionowanym autorytetem, a na dodatek ja byłem niemal równolatkiem z jego najstarszym synem Grześkiem. Na taki zwrot natychmiast zareagował druh Badetko,: znacząco patrząc na moją czerwoną podkładkę pod krzyżem harcerskim:” Jestem Tesiek , a pamiętaj, że instruktorzy równi sobie stopniem mówią sobie po imieniu – niezależnie od posiadanych lat! Jak się pomylisz, to cię wyślę po zakup bułek i oranżady!”.
W miarę upływających lat nasze kontakty instruktorskie i osobiste się zacieśniały na bazie wspólnych zainteresowań i sympatii.
Od Niego zaczęły się moje próby rzeźbienia i doskonalenia w dziedzinie zdobnictwa obozowego, pionierki i poszukiwania korzenioform. Był moim mistrzem i człowiekiem wielu umiejętności, od którego starałem się wiele nauczyć oraz skorzystać z Jego doświadczeń.
Podziwiałem Go za to, że mimo swojej wojennej przeszłości starał się unikać jednoznacznych poglądów i opinii w naszej ówczesnej rzeczywistości. Był człowiekiem skromnym, opanowanym i rozważnym, z rzadką umiejętnością słuchania swego rozmówcy.
Miał poczucie humoru i dystans do siebie. Kiedyś moje pytanie o posiadane odznaczenia zbył odpowiedzią „Jak będziesz u mnie w domu, to ci je pokażę”. Zapamiętałem Mu to i podczas wizyty przypomniałem daną obietnicę. Tesiek wstał, wyciągnął z regału czarne, cętkowane pudełko po landrynkach i wysypał na stół swoje medale i odznaczenia, których ilość i ranga mnie zamurowała! Nie spodziewałem się tak wysokich orderów i odznaczeń z krzyżem Virtuti Militari włącznie. Po latach, kiedy w roku 1982 na Centralnej Akcji Szkoleniowej w Zdbicach na obozie – podczas nocnej, letniej ulewy chciałem się dowiedzieć o okolicznościach przyznania Mu tych odznaczeń bojowych, zamiast odpowiedzi usłyszałem znamienne wyznanie „Wiesz, w nienormalnych czasach ludzie zachowują się nienormalnie. Wojna należy do takich czasów…
Wtedy człowiek potrafi się zachować nienormalnie, otoczenie zrobi z niego bohatera, a on musi z tym żyć…”
Nigdy więcej nie podejmowałem tego tematu, bowiem te słowa zapadły mi głęboko w pamięć, a często przychodziły mi do głowy, kiedy wspominałem religijność Teśka, a z drugiej strony konieczności wojenne i ich konflikt moralny z Dekalogiem…
Uwielbiałem – na tym samym obozie – „wagary” na które „urywaliśmy się” razem – chociaż na parę godzin – z obozowego kieratu, aby pochodzić po okolicznym lesie , pogawędzić i poszukać odpowiednich materiałów do przetworzenia. Na jednej z takich wypraw wszedłem – na prośbę Teśka – na olbrzymi dąb, aby ze swej korony użyczył nam odpowiedniego rozwidlenia, z którego powstała figura Chrystusa na brzozowym krzyżu /też z tego obozu/ postawiona na Cmentarzu Centralnym przy grobie Jego Małżonki Marii.
Mam ogromną satysfakcję z zażyłej znajomości z takim Człowiekiem, który stanowił wzorzec osobowy dla wielu młodych ludzi w trudnych powojennych latach i jest do dnia dzisiejszego tematem wspomnień emerytowanych harcerzy, dopiera teraz zdających sobie sprawę z roli, jaką w ich życiu odegrał Telesfor Badetko.
Cieszy mnie fakt, że dzięki Jance /de domo/ i Jarkowi Jeleńskim Szczecin może poszczycić się obeliskiem i placem przypominającym tego znakomitego instruktora harcerskiego, a wszyscy, którzy Go znali, mogą się o nim wypowiadać z sympatią i niekłamanym żalem, że wspólne z Nim przeżycia należą – niestety – już do przeszłości…
Czesław Kramarz
Opracowała phm. Beata Araszkiewicz-Ochota